Napięcie towarzyszące publicznym prezentacjom można skutecznie zredukować poprzez staranne przygotowanie. Nasze obawy najczęściej wzbudza to, co pozostaje nieznane. Jeżeli zatem poświęcimy odpowiednio wiele wysiłku, aby przeanalizować audytorium, gruntownie opanować materiał oraz rozpoznać specyfikę danego wystąpienia, znacznie zwiększymy swoją pewność siebie. Takie działanie pomoże nam utrzymać wewnętrzną równowagę w momencie wyjścia na scenę.
Nim uruchomimy oprogramowanie do projektowania slajdów albo zapiszemyinicjalne zdanie w notesie, należy w pierwszej kolejności zdefiniować naturę zadania, które przed nami postawiono. Zdecydowanie odmiennie podejdziemy do przygotowań krótkiego wystąpienia na zaliczenie, inaczej zaś do prelekcji konferencyjnej lub prowadzenia warsztatów dla grupy studentów. Wszystkie te okoliczności narzucają dobór specyficznego zamierzenia, tonu wypowiedzi oraz metodyki porozumiewania się.
Zatem przed rozpoczęciem etapu projektowania zawartości, rozsądnie jest postawić sobie zestaw elementarnych pytań. Ułatwią one ukierunkowanie prelekcji we właściwą stronę:
Refleksja nad tymi zagadnieniami zapewnia właściwą perspektywę dla dalszych działań – ułatwia to organizację materiału, pozwala adekwatnie dobrać środki wyrazu i sprzyja opracowaniu spójnego toku narracji wystąpienia.
Opanowanie na scenie nie pojawia się nagle. Rodzi się wcześniej, w miarę poznawania tematu aż do osiągnięcia swobody. Gdy dobrze znamy materię, niespodziewane pytanie z sali nie zaburza rytmu. Tego spokoju nie da się wypracować w noc przed wystąpieniem. Należy zarezerwować czas na analizę źródeł i ułożenie wniosków.
Dopiero pewność merytoryczna pozwala nadać treści formę – tworzymy narrację prowadzącą słuchaczy przez nasz tok rozumowania. Najprostsza, najskuteczniejsza struktura opiera się na trójpodziale: wstępie, rozwinięciu, zakończeniu. Początek ma przykuć uwagę i pokazać, dlaczego audytorium ma nas słuchać. W części głównej rozwijamy wątki, argumenty i przykłady w logicznej kolejności. Zakończenie to moment na pozostawienie publiczności z myślą, pytaniem lub impulsem. Gdy traktujemy prezentację jak opowieść, łatwiej utrzymać uwagę, a przekaz staje się spójny i pamiętny.
Skuteczne przygotowanie prelekcji wymaga więcej niż tylko dopracowania jej merytorycznej zawartości i przećwiczenia dykcji. Odbiór prelegenta przez audytorium kształtuje także jego aparycja oraz sam moment pojawienia się w miejscu prezentacji. Strój oraz ogólna aparycja stanowią element przekazu pozawerbalnego – z tego powodu rozsądnie jest zaplanować ubiór. Powinien on korespondować z naturą wydarzenia i wspierać pewność siebie mówcy, jeszcze zanim ten rozpocznie przemowę.
Trudno wskazać jedną, wszechstronną regułę doboru garderoby na wystąpienia – odzież, analogicznie do warstwy werbalnej, musi harmonizować z okolicznościami oraz osobowością prelegenta. Podczas obrony dyplomu albo sympozjum naukowego korzystniej wypadnie zestawienie obejmujące klasyczną koszulę damską lub koszulę męską, odpowiednio skrojone spodnie bądź sukienkę oraz powściągliwe akcesoria. Sytuacje o mniejszym stopniu formalności, przykładowo warsztaty lub prezentacje w kręgu akademickim, dopuszczają znacznie więcej swobody – choćby poprzez zastąpienie eleganckich butów sneakersami. Także dobór dodatków komunikuje audytorium więcej, niż mogłoby się wydawać. Zamiast wnosić ze sobą wiele przedmiotów, znacznie profesjonalniej wygląda posiadanie teczki albo jednej z klasycznych torebek damskich, mieszczących wszystkie konieczne drobiazgi. Uporządkowanie trzymanych przedmiotów nierzadko sugeruje uporządkowanie myśli – taki stan rzeczy zawsze wywołuje pozytywne odczucia.
Absolutnym priorytetem jest, żeby noszona odzież zapewniała swobodę i pozwalała zachować naturalność. Krępujące obuwie, za ciasny żakiet albo drażniąca skórę tkanina mogą efektywnie dekoncentrować i potęgować wewnętrzne napięcie. Audytorium momentalnie dostrzeże ten dyskomfort – odczyta go z mowy ciała, intonacji głosu oraz subtelnych gestów, które zdradzają brak wygody.
Mówcy, którzy sięgają po wizualizacje bądź zapiski, nie popełniają błędu. Wprost przeciwnie – gdy spożytkują je właściwie, wzmocnią swój przekaz, uporządkują prezentowane treści i łatwiej utrzymają rytm wypowiedzi. Kłopot rodzi się wówczas, gdy takie materiały zamiast wspierać prelegenta, przejmują jego rolę. Slajdy przepełnione treścią, które prelegent traktuje jak scenariusz do odczytania, pozbawiają wystąpienie energii i odciągają uwagę słuchaczy. Odbiorcy czytają znacznie szybciej, niż mówca jest w stanie mówić. Kiedy więc na ekranie pojawia się gąszcz słów, audytorium automatycznie przełącza się z trybu słuchania na tryb lektury. Prawidłowo skonstruowany slajd powinien intensyfikować komunikat. Zaledwie parę haseł, określone dane, wykres bądź sugestywna grafika w zupełności wystarczą – pomogą one publiczności nadążać za tokiem rozumowania mówcy.
Analogiczna sytuacja dotyczy notatek. To zrozumiałe, że oferują one psychiczne oparcie – pomagają zebrać myśli i łagodzą stres. Trzeba jednak pilnować, żeby nie przeistoczyły się w barierę oddzielającą prelegenta od słuchaczy. Kiedy prelegent zaczyna odczytywać treść z kartki, natychmiast przestaje patrzeć na widownię. W efekcie publiczność przestaje go słuchać i traci zainteresowanie. Najlepsze rezultaty przynosi sporządzenie notatek w formie zwięzłych tez. Należy użyć czytelnego, większego kroju pisma, a całość powinna zajmować co najwyżej połowę arkusza formatu A4. Stopniowo, w miarę kolejnych ćwiczeń, kartka z zapiskami okaże się zbyteczna. Prawdziwa pewność siebie prelegenta wypływa bowiem nie z materiałów leżących przed nim, ale z faktu, że dogłębnie zna on temat i ufa własnym słowom.
Sama wiedza merytoryczna i dopracowane slajdy nie gwarantują posłuchu. Wystąpienie zaczyna się od nawiązania kontaktu z publicznością – mamy na to ledwie kilkadziesiąt sekund. Start musi rozniecić ciekawość i zbudować więź. Pomaga pytanie angażujące słuchaczy, krótka osobista anegdota lub zaskakujący fakt. Czasem jedno zdanie prowokuje chęć dalszego słuchania. Forma otwarcia musi jednak pasować do rangi wydarzenia – inaczej brzmi na konferencji, odmiennie na zajęciach.
Na podtrzymanie uwagi przez całą prelekcję wpływa kilka elementów, tworzących spójną całość:
Nie wszystkie okoliczności sprzyjają nieformalnej narracji lub rozpoczynaniu przemowy anegdotą. Konfrontacje pokroju obrony dyplomu, referowanie zagadnień przed gremium egzaminacyjnym albo prelekcja podczas uznanego sympozjum naukowego narzucają ścisłe rygory formalne. Zazwyczaj na wstępie należy zwięźle zaprezentować swoją osobę, sprecyzować tematykę prelekcji i wskazać jej zamierzenie. W podobnych okolicznościach liczą się przede wszystkim dokładność, opanowanie oraz przejrzystość komunikatu. Zamiast inauguracji w formie opowieści, preferuje się oparcie wstępu na konkretnych informacjach – statystykach, ustaleniach badawczych bądź potwierdzonych zdarzeniach. Tego rodzaju inauguracja błyskawicznie ustawia profesjonalny charakter wypowiedzi i sprzyja budowaniu powagi mówcy.
Podczas oficjalnej prelekcji wylewność musi zostać zastąpiona przez powściągliwość. Zamiast okazywania poruszenia czy stosowania szerokiej mowy ciała, audytorium skupia się na stabilności głosu, przemyślanej kompozycji oraz spójności prezentowanych myśli. Dowcip poleca się odłożyć na inną sposobność – znacznie efektywniejsze okazują się merytoryczność, klarowność i opanowanie w artykułowaniu treści. Oficjalna maniera nie jest jednak tożsama z lodowatym dystansem. Należy utrzymać przyjazną mimikę oraz autentyczny uśmiech. Takie elementy sygnalizują gotowość do dialogu, wzmacniają wiarygodność i wspierają budowanie przychylnego nastroju, nawet w sytuacji czysto służbowej. Starannie opracowana i spójnie przedstawiona prezentacja może przykuwać uwagę odbiorców z równą siłą, co jej mniej skrępowany odpowiednik.
Nawet najbardziej zaprawieni w oratorskich bojach mówcy odczuwają tremę. Łagodna presja potrafi stymulować do działania, jednak jej nadmiar czasem staje się paraliżujący i ogranicza naturalność. W takich momentach istnieją proste metody pozwalające odzyskać spokój jeszcze w trakcie prezentacji. Parę głębokich wdechów z użyciem przepony może obniżyć puls i wyciszyć organizm. Wspiera również intencjonalne rozluźnianie muskulatury – szczególnie w okolicach szczęki i barków, ponieważ te partie nierzadko spinają się automatycznie. Zamiast koncentrować się na symptomach strachu, korzystniej jest przenieść całą uwagę na komunikat oraz słuchaczy. To niewielka, lecz istotna modyfikacja postrzegania – nie występuję „do oceny”, lecz „dla audytorium”, pragnąc przekazać im swoją wiedzę i spostrzeżenia.
Analiza przeprowadzona wśród studentów Uniwersytetu Jagiellońskiego wykazała pewną korelację: intensywniejsze napięcie nerwowe zmniejsza zdolność skupienia się na treści. Z tego powodu trzeba świadomie kierować uwagą i trzymać się istoty sprawy. Takie podejście polepsza odbiór prezentacji przez słuchaczy i podnosi jej ogólny poziom. Pomocne okazuje się również uprzednie opracowanie scenariusza na wypadek nieprzewidzianych zdarzeń, na przykład kłopotów ze sprzętem albo skomplikowanego pytania. A gdyby jednak zdarzyło się potknięcie, nie trzeba się nim zbytnio trapić – drobne błędy są rzeczą ludzką i przytrafiają się w wielu wystąpieniach. Odbiorcy wyżej stawiają autentyczność i zaangażowanie niż mechaniczną perfekcję, a spokojna kontynuacja przemowy zawsze wywiera lepsze wrażenie od gwałtownego, nerwowego zachowania.
Każda prelekcja, bez względu na jej oficjalny charakter, jest w istocie spotkaniem z innymi ludźmi – przybiera postać konwersacji, nawet jeśli przez przeważający czas głos zabiera wyłącznie jedna osoba. Słuchacze nie poszukują mechanicznej perfekcji, ale oczekują kontaktu z człowiekiem wiarygodnym, prawdziwym i mentalnie obecnym podczas spotkania. Drobne usterki, chwila refleksji czy przejęzyczenie nie dyskwalifikują prelekcji, pod warunkiem że mówca potrafi opanować sytuację i kontynuować przerwany wątek.
W miarę nabywania praktyki w wystąpieniach, rośnie swoboda oratora oraz jego obycie ze sceną. W końcu następuje moment, gdy przemawianie do publiczności staje się metodą przekazywania wiedzy, inspirowania odbiorców i umacniania własnego autorytetu. Zaliczamy tę sprawność do tych, które przynoszą wymierne profity na wszystkich etapach zawodowego rozwoju.
Źródła:
Artykuł przygotowany we współpracy z partnerem serwisu.
Autor: Joanna Ważny